Monika Richardson na tropie upływającego czasu
02.12.2011
Monika Richardson – żona i matka. Dziennikarka, prezenterka telewizyjna, laureatka licznych nagród, jak również właścicielka Telekamery. Choć seniorką jeszcze nie jest, w krótkim wywiadzie udzielonym "w biegu" dzieli się z nami swoimi odczuciami w temacie piękna i jego ewolucji w czasie.
- Czym jest dla Pani piękno?
- Piękno to przekonanie, że jestem właściwym człowiekiem, na właściwym miejscu, że moja egzystencja nie stanowi przypadku. Piękno to również komfort przyjaznej sytuacji na co dzień w której jestem otoczona życzliwymi ludźmi. Nie zależy ona od wieku, ani od płci, ani od statusu społecznego, ale jest czymś wypływającym z wewnątrz, co można bardzo łatwo stracić, szczególnie mieszkając w dużym mieście. Stres niszczy piękno, wypala je od wewnątrz...
- A jak Pani myśli, czy przekraczając kolejne dekady 50, 60, 70 lat – piękno w ogólnym bilansie traci się, czy zyskuje?
- Ja jestem fanką Beaty Tyszkiewicz, która zawsze mówiła, że uwielbia swoje zmarszczki i to one świadczą o jej mądrości. Teraz sama szukam u siebie zmarszczek. Mam 40-tkę na karku i wydaje mi się, że moje zmarszczki kreślą portret pięknego wnętrza kobiety spełnionej. Nie wiem jak będzie za dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat, ale mam nadzieję, że tego nie stracę.
- I nasze stałe pytanie. Z kim kojarzy się Pani słowo "seniorka"?
- Z osobą na emeryturze. Taką, która daje życie następnym pokoleniom. To matka, a przede wszystkim babcia.
- A czego by Pani życzyła naszym Modnym Seniorkom?
- Przede wszystkim humoru i dystansu do samej siebie. Nie można brać życia zupełnie na poważnie!
Zobacz podobny materiał:
Anna Popek w wywiadzie dla modnaseniorka.pl o modzie i urodzie 40+
Wywiad przeprowadziła: Izabela Koptoń-Ryniec / modnaseniorka.pl
Zdjęcia: Izabela Koptoń-Ryniec / modnaseniorka.pl